Świadek Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania
Całun Turyński jest płótnem pogrzebowym długości 436 centymetrów i szerokości 110 centymetrów. Jest to solidne płótno, takie, jakie od II wieku przed Chrystusem do I wieku po Chrystusie wyrabiano w okolicach Damaszku w Syrii. Waga Całunu wynosi 2,5 kg. Płótno Całunu Turyńskiego było wysokiej jakości, a zatem i drogie, co potwierdzają Ewangelie, mówiąc, że zakupił je Józef z Arymatei, człowiek zamożny (Mt.27:59).
Naukowcy reprezentujący najrozmaitsze dziedziny wiedzy ustalili ponad wszelką wątpliwość, że:
1. Płótno Całunu z całą pewnością pochodzi z czasów Chrystusa. Badania wieku materiału metodą węgla C 14, które ogłoszono w 1997 r. i które datowały jego pochodzenie na okres średniowiecza, zostały w całości odrzucone przez świat nauki jako niewiarygodne i przeprowadzone tendencyjnie. Wiadomo już, że próbki materiału odcięte do badań metodą radiowęglową w 1988 roku pochodził z lewego rogu zwany rogiem Reasa, za który przez wieki trzymano Całun podczas publicznych pokazów. Ludzkie ręce wytarły w kilku miejscach płótno powodując ubytki, które uzupełniły siostry klaryski w 1532 nowymi nićmi, wplatając tak umiejętnie, że gołym okiem prawie tego nie widać. Wchodzą one w głąb tkaniny na 3-4 cm od szwu, przy którym wycięto próbkę do badań
2. W Całun zostało zawinięte po śmierci zmasakrowane ciało ukrzyżowanego mężczyzny o wzroście 182 cm i wadze 65 kg w wieku 30-35 lat. W tkaninie stwierdzono obecność licznych skrzepów prawdziwej ludzkiej krwi grupy AB. Badania krwi stwierdziły, że jest to krew męska. Dokładnie taką, jaką stwierdzono na podstawie badań należącej do Chrystusa chustki do ocierania potu, która stanowi relikwię czczoną w hiszpańskim mieście Oviedo. Wszyscy naukowcy biorący udział w tych badaniach zdecydowanie wykluczyli, aby wizerunek był namalowany. Czerwień, która zabarwia nici Całunu, składa się wyłącznie z krwi. Również pochodzenie Całunu Turyńskiego zostało potwierdzone: na pewno pochodzi on z Ziemi Świętej. Potwierdzono ślady czternastu różnych pyłków roślin, które rosły w Jerozolimie tylko w czasach, kiedy żył Chrystus.
Profesorowie Bollone i Balossimo z Turynu twierdzą, że odkryli na tkaninie, tuż przy twarzy, odcisk monety noszącej datę jej wybicia – rok 16 rządów Tyberiusza, co według naszej rachuby czasu oznacza rok 29. po urodzeniu Chrystusa.
3. Opisy męki i ukrzyżowania Jezusa w Ewangeliach całkowicie się zgadzają z odbiciem na Całunie. Człowiek z Całunu był biczowany, ukoronowany cierniem i dźwigał na miejsce egzekucji ciężki krzyż. Został przybity do krzyża gwoźdźmi zgodnie z rzymskim sposobem krzyżowania, pochowano Go natomiast według zwyczajów żydowskich.
4. Odbicie przodu i tyłu ciała jest trójwymiarowym negatywem fotograficznym. Dokonało się to na skutek wybuchu tajemniczego promieniowania od wewnątrz, które w ciągu 1/1000 sekundy utrwaliło na powierzchni płótna trójwymiarowy negatyw fotograficzny obrazu całego ciała. Po obu bokach płótna biegną równolegle linie zwęglenia, będące pozostałościami po pierwszym pożarze, który dotknął Całun. Nie wiadomo, kiedy ten pożar miał miejsce. Na zwęgleniach widać 22 wstawki z białego holenderskiego płótna. Uzupełniano nimi relikwię po pożarze, który naruszył ją w 1532 roku.
5. Ciało przebywało w Całunie nie dłużej niż 36 godzin. Nie pozostawiło żadnych śladów rozkładu i odrywania go od płótna, gdyż skrzepy krwi są nienaruszone. Ciało musiało więc w tajemniczy sposób przeniknąć przez materiał. Tylko wiara upoważnia nas do stwierdzenia, że mogło się to dokonać w chwili zmartwychwstania Chrystusa.
W 30 roku po Chrystusie – wieczorem 7 kwietnia ciało Chrystusa zostaje złożone w grobie „w białym prześcieradle”. W wielkanocny poranek znaleziono płótno puste. Najstarsze wiadomości o Całunie pochodzą z I i II wieku i zawarte są w apokryfach.
Zgodnie z tradycją Całun najpierw przechowywała wspólnota chrześcijańska w Jerozolimie, skąd ponoć przewieziono ją do Edessy, a potem, w 944 r. – to już są fakty – do Konstantynopola. Stamtąd w roku 1204 jeden z rycerzy krzyżowych przywiózł relikwię do Francji (Besancon). Pierwszy poświadczający to pisemny dowód pochodzi dopiero z 1357 r. W 1532 r. w Chambery, gdzie wówczas przechowywano płótno, wybuchł pożar, który mocno je uszkodził. W 1558 r. wreszcie przewieziono je do katedry w Turynie. Obecnie jest własnością Ojca Świętego.
Kościół nigdy nie ogłosił jego autentyczności. Może nie bezpośrednio, ale tylko w ostatnich dekadach XV i pierwszych XVI wieku papieże udzielili czternastu odpustów na tyleż próśb rodzinie Savoia. Książę z tegoż rodu, Amadeo IX, ogłoszony przez Kościół błogosławionym, nakazał zbudować dla Całunu Sainte Chapelle w Chambéry. Juliusz II, bullą z 25 kwietnia 1506 roku, ustanowi „Mszę o Świętym Całunie”, zatwierdził modlitwy kanoniczne i ustalił datę corocznych obchodów liturgicznych, które do dziś celebrowane są 4 maja. Leon X i Sykstus V rozszerzyli ryt.
Wystarczy wspomnieć św. Karola Boromeusza i św. Teresę z Lisieux. Pierwszy z nich pieszo przebył Alpy, aby adorować Całun, co też zresztą było jednym z motywów jego przeniesienia się do Turynu, druga młodziutka dziewczyna, która w wieku zaledwie piętnastu lat wstąpiła do Karmelu przyjmuje imię zakonne: Teresa od Dzieciątka Jezus i Świętego Oblicza, którym był dla nie właśnie Saint Suaire de Turin (Święty Całun z Turynu).
Paweł VI najpierw w roku 1973 zaaprobował prezentację telewizyjną, a następnie, w 1978 roku, zgodził się na emocjonujące orędzie o „misterium tej zadziwiającej i tajemniczej relikwii”. Arcybiskup Krakowa, Karol Wojtyła jako świeżo mianowany kardynał modlił się przed Całunem, a jako papież powiedział: Święty Całun, szczególny świadek Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Świadek milczący, lecz jednocześnie zaskakująco wymowny!
Benedykt XVI zaznaczył, że głównym przesłaniem tej sławnej relikwii jest pragnienie Ukrzyżowanego Chrystusa, aby zjednoczyć wszystkich w swej miłości. (…) Całun Turyński jest ikoną Wielkiej Soboty, która jest dniem ukrycia Boga. (…) W łonie śmierci tętni obecnie życie, o ile mieszka tam miłość i że to właśnie jest moc Całunu. „Ta twarz, te ręce i nogi, ten bok, całe to ciało przemawia, ono samo jest słowem, którego możemy słuchać w milczeniu. (…) Całun przemawia krwią, a krew to życie! Jest Ikoną, napisaną krwią.”
Opracował: ks. Krzysztof Trzepacz